Sunday, 8 June 2025

Jest bezpiecznie! You are safe!

Inspiracja do tego postu pochodzi z "Niezwykły mózg nastolatka"  Hohnen, B., Gilmour J. i Mruphy, T., PWN 2023

Ten post to bardziej moje notatki i trochę przemyślenia, więc wybaczcie brak formy, ale może być ciekawie.

* Mózg jest trójdzielny: mózg instynktowny (pień, oddychanie), mózg emocjonalny, mózg myślący.

* Mózg emocjonalny jest łącznikiem. Czasami sygnały wysyłane z niego są tak silne, że mózg myślący nie może pracować.  :) Mam 150 przykładów na to przed oczami.

* Żeby się uczyć mózg myślący musi czuć się  bezpieczny. Kiedy czuejmy się bezpiecznie jesteśmy bardziej w stanie go uruchomić!

Ale co to właściwie oznacza bezpieczne?

Dla dzieci i młodzieży jest to m.in., że NIE czują się oceniane.

A my nie oceniamy. Ale to nie znaczy to, że nie sprawdzamy wiedzy. Sprawdzamy!

* NIE mamy formalnych testów (prócz grup egzaminacyjnych)  - pracujemy w małych grupach i jesteśmy w stanie sprawdzać wiedzę na 100 różnych sposobów nie nazywając tego testem. Chyba wszyscy widzieli nasze projekty?

* NIE mamy sformalizowanych dyktand - mamy swoje tajemnicze sposoby sprawdzić jak nasi uczniowie radzą sobie z pisownią.

* NIE mamy oceń z pracy domowej - prace wymagamy, ale nie oceniamy

* NIE mamy oceń za zachowanie - dobre zachowanie w szkole tradycyjnie jest innym pojęciem niż u nas. U nas bywa głośno, siedzimy nie tylko przy stolikach, ALE jesteśmy dla siebie mili, zwracamy się z szacunkiem, szanujemy przestrzeń, w której się znajdujemy. 

NIE mamy oceń!

A co to oznacza?

To oznacza, że u nas jest bezpieczne. Można się podzielić tym co było w szkole, opracować swój sposób uczenia się, rozważyć różne punkty widzenia.

Jest bezpieczne, a to oznacza, że gdy tu przychodzę, czuję się na swoim miejscu, chcę tu być, chcę być częścią tego miejsca. Mam motywacje do działania. 

Z drugiej stronie Wygotski (kto jest nauczycielem kojarzy) mówił, że uczenie się i rozwój zaczynają się tam gdzie kończy się strefa komfortu, ale jesteśmy zbyt daleko od strefy paniki (tam gdzie jest stres, niepokój i panika). 

Gdzie jest ta strefa? Nie ma  na to mapy. Dla każdego granica jest indywidualna .

Dla tego właśnie tak ważne jest dla nas indywidualne podejście, możliwe tylko w małych grupach.  

Dla tego tak ważna profesjonalna uważność - czyli znajomość uczniów na tyle dobrze, by wiedzieć gdzie są ich granice, gdzie znajduje się ich własna strefa uczenia się. 

Czy to było chaotyczne? Pewnie tak. Ale chwilowo nie mam czasu, żeby ten tekst "obrobić" . A temat jest naprawdę ważny! 

Sunday, 18 May 2025

O samodzielności

 Inspiracja do tego postu zaczerpnęłam z  Montessori, M.  „Co powinieneś wiedzieć o swoim dziecku”, PWN Warszawa 2020

 Jeżeli nie znacie filozofie Marii Montessori to zachęcam do zapoznania się, zwłaszcza „nowym” rodzicom, tj. rodzicom małych dzieci.

Jest wiele rzeczy, które lubię i które mi się podobają. A jedna, i chyba najważniejsza z nich to uczenie dzieci samodzielności.

Kto doświadczył samodzielne zakładanie skarpetki czy buta przez małego dziecka, ten wie o czym mówię. A jeżeli jeszcze nie doświadczyliście tego, no to bierzcie potrójną dozę cierpliwości i można obserwować.

Chodzi mi o to, że nam rodzicom nadal brakuje cierpliwości. Często jest tak, że założymy te przysłowiowe skarpetki, bo jest szybciej. Bo ile można czekać? No długo, długo…

Pewnie powiecie, ale przecież to jest małe dziecko, a ja się nim opiekuje najlepiej jak potrafię. Czy to nie właśnie na pomaganiu tym polega rodzicielstwo? Tak i nie.

Jedno jest pokazać jak coś zrobić i później wesprzeć tego, a zupełnie inaczej jest wyręczać. Wyręczanie uczy dzieci niepewności i odejmuje samodzielności. Wyręczanie uczy dzieci: jesteś mały, nieporadny, nie dasz rady, nie wiesz, nie umiesz. Zatem nie każda pomoc jest potrzebna, a nawet może stanowić przeszkodę dla rozwoju.

Każdy wysiłek osiągnięcia to droga do niezależności. Każde osiągnięcie to cegiełka w budowaniu własnego „ja”.

Ogólnie uważam, że sukces, niezależnie jaki, ma dwa składniki – lubię tej aktywności oraz zrobiłam ją sama.

Dzieci interesują się wszystkim. Często znany coachowie mówią, żeby pielęgnować własnego dziecka. Ale co to znaczy?

Jak wiecie nie jestem ani znaną ani coachem. Dla mnie ta pielęgnacja dotyczy ciekawości oraz spostrzeganie to co tu i teraz, odnajdowanie ‘fajności’ w tym co nas otacza.

Więc wspierajmy, ale nie przeszkadzajmy w rozwoju. Stwarzajmy warunki do niezależności.

Gdybyście chcieli uzyskać listę rzeczy, które dzieci same powinny wykonywać według wieku, to proszę o pozostawienie komentarza.


Thursday, 2 January 2025

Czas wolny

 Szczęśliwego Nowego Roku!  🎆🎇🎉

Zostaje nam jeszcze kilka wolnych dni zanim wrócimy do pracy i naszło mnie napisać o czasie wolnym.

Dla wszystkich nas czas wolny to ten, w którym nie pracujemy. Mhm, tylko, ja mogłabym – naprawdę nie przesadzam, pracować między październikiem a czerwcem codziennie po co najmniej 12 godzin… Bez problemu – mogłabym sprawdzać te prace, wystawiać te rachunki, pisać te maile, tłumaczyć te teksty, planować te lekcje… oj, jak ja bym mogła..

Właśnie, że NIE. ❌

Czasu wolnego też planuję. Na prawdę! Trzymam się mojego kalendarza, wykonuję zadań, wpisuję, skreślam, doklejam karteczki. Zaczęłam wpisywać czas wolny – cały weekend, wakacje. (tak mam papierowy kalendarz, ale o tym innym razem)

Czas wolny jest czasem dla mnie, mojej rodziny i przyjaciół. Czas wolny nie jest po to by składać pranie, myć podłogi i gotować obiady – to są obowiązki domowe. One też mają swoje miejsce w kalendarzu.

To samo robię z moją córką – uczę ją zaplanować swoje zadania i swojego czasu wolnego. Czasu wolnego określam (może i nieładnie, ale za to obrazowo) jako czas ten, w którym leżę na kanapie i dłubię w nosie. Co robimy, jak długo i w jakiej kolejności zależy tylko i wyłącznie od tego kto na co ma ochotę. Dla tego w weekend podczas wspólnego śniadania opowiadamy sobie kto co chciałby dziś robić.

I chciałabym napisać kilka słów o tym dlaczego czas wolny jest ważny dla naszych dzieci oprócz „oczywistej oczywistości” :), że czas wolny jest kluczowy dla ich zdrowego rozwoju i dobrostanu.

Rozwój kreatywności i wyobraźni

Czas wolny daje dzieciom przestrzeń na swobodną zabawę, która jest nieoceniona w rozwijaniu ich kreatywności. Czy to budowanie zamków z klocków, rysowanie, czy wymyślanie gier – takie aktywności uczą dzieci myślenia poza schematami i rozwiązywania problemów.

Wzmacnianie samodzielności

Gdy dzieci mają wolny czas, same decydują, jak go spędzić. To ważny krok w budowaniu ich poczucia niezależności. Uczą się samodzielnie planować i podejmować decyzje, co wspiera ich rozwój emocjonalny i społeczny.

Odpoczynek od presji i stresu

Dzieci, podobnie jak dorośli, mogą odczuwać stres związany z wymaganiami codzienności. Czas wolny pomaga im się zrelaksować i zregenerować, co jest kluczowe dla ich zdrowia psychicznego.

Budowanie relacji

Czas wolny sprzyja spędzaniu chwili z rodziną i rówieśnikami. Takie momenty są nieocenione w budowaniu więzi, które dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa i przynależności.

 dzień Krainy Lodu, archiwum prywatne


Rozwój umiejętności społecznych

Swobodna zabawa z innymi dziećmi pozwala na naukę współpracy, negocjacji, rozwiązywania konfliktów i dzielenia się. To naturalny sposób na rozwój kompetencji społecznych.

Odkrywanie pasji i zainteresowań

W czasie wolnym dzieci mogą eksperymentować z różnymi aktywnościami, co pozwala im odkryć, co naprawdę je interesuje. To często pierwszy krok do znalezienia swojej pasji na całe życie.

Korzyści dla zdrowia fizycznego i psychicznego

Aktywny czas wolny, jak zabawa na świeżym powietrzu czy sport, wspiera rozwój fizyczny, poprawia nastrój i daje dzieciom energię na kolejne wyzwania.

Jak zapewniam mojemu dziecku odpowiednią ilość czasu wolnego?

  • Zachęcam do swobodnej zabawy bez zorganizowanych planów.

  • Próbuję ograniczać czas spędzany przed ekranem. Ale, żeby ograniczyć trzeba mieć konkretną ofertę.

  • Zapewniam dostęp do różnorodnych materiałów, które stymulują kreatywność – klocki, kredki, gry planszowe itp.

  • Staram się być elastyczną – czasami najprostsze formy zabawy są najlepsze, przykładowo zrobienie pikniku na podłodze pokoju w styczniu

A zatem jak spędzasz ostatnie dni wolnego? 

Sunday, 12 November 2023

Horror Story! „Nie zrobiłam, nie dokończyłam”

 Co roku o tej porze, przypomina mi się tekst, który napisałam w 2020 lub 2021 roku... Co roku o tej porze miewam podobnie.... Co roku o tej porze mówię sobie za rok będzie inaczej... I jest ciut lepiej! Pracuję nad tym, co roku, nie tylko o tej porze

 Przyznam Wam, że dawno nie miałam tak napiętego początku roku akademickiego.

W moim uniwersytecie na wiosnę w wyniku ataku hackerskiego utraciłam zawartości swoich kursów e-learningowych. A to oznacza, że trzeba tworzyć od nowa, prawie od zero. Tylko powiem, że stworzenie jednej godzinie dydaktycznej (45min) takiego kursu zajmuję mi między półtorej a trzech godzin. Jeden kurs ma tych godzin dydaktycznych 30, to już wiecie o co chodzi. Na semestr zimowy miałam do napisania jeden kurs (do października), poprawić drugi (do połowy października) i przetłumaczyć z polski na angielski dwa (do końca listopada). Do tego oczywiście nauczam studentów online i caaaaały czas prowadzę „English with Maria”, no i jest rodzina...

Pamiętam, że był taki jeden piątek, w którym się już popłakałam. Wyglądał on tak:

* 5:00 – pobudka, piszę kurs,

* 07:30 – budzę dziecka, przytulam, robię śniadanie

* 08:30 -13:30 – zajęcia online ze studentami

* 13:45 – dobrze, że kupiłam te gotowe pierogi dwa dni temu, to jest obiad

* 14:00 – mam 30 minut spakować się na zajęć

* 14:50 – 18:30 – zajęcia English with Maria, sprzątanie sali, zabieram pizzę do domu

* 18:50 – dom, dobrze, że jest druga połowa -dziecko ogarnięte, rozbawione, prace odrobione, chwila dla wszystkich razem

* 20:30 – siadam z powrotem, bo są mejle i rachunki…

Nie powiem o której poszłam spać, bo nie wypada – i tak jest długo.. zostało mi masa rzeczy do zrobienia. Otworzyłam kalendarz i się załamałam – prace do sprawdzenia, nie mam zaplanowanych zajęć na przyszły tydzień, we wtorek koniec miesiąca, a połowa rachunków nie wystawionych.

Tak, jest we mnie perfekcjonistka – lubię mieć zrobione, poukładane, a jak nie jest to mnie to denerwuję. Zajęło mi baaardzo długo, żeby się do tego przyznać. Dalej uczę się, że jak się z czymś nie „wyrobiłam” to świat się nie zawali. Poprosiłam swojej kierownik o przesunięcie terminu końcowego, dodatkowe zajęcia ze studentami zaplanowałam w styczniu, a nie w listopadzie. Na mojej poczty e-mail ustawiam auto-responder - w takich napiętych dniach i odpowiadam tylko na naprawdę pilne sprawy. Rozpisałam priorytety na kolorowych karteczkach i zaplanowałam ponownie następny tydzień. Wiedziałam, że dla zdrowia fizycznego i psychicznego nie mogłam pracować w weekend. Musiałam odpocząć, musiałam być razem w moim dzieckiem. Kula ziemska się nie zatrzymała, dziecko było szczęśliwe, ja też. Odpoczęłam i wróciłam nowymi siłami w poniedziałek do swojego kolorowego kalendarza.

A wieczorami odkryłam jogę dla nauczycieli – joga z ćwiczeniami na plecy i życie jest ciut lepsze. 


I tak to było....  



Thursday, 27 July 2023

Nie ma sensu chodzić teraz na angielski

 Dzień dobry,

Dziś będzie o tym dla czego ważne jest rozpocząć nauki języków obcych jak najwcześniej. Często słyszę „Nie ma sensu chodzić teraz na angielski. Moje dziecko ma dopiero 2 lata, co mu z tego przybędzie. Przecież nawet po polsku nie umie mówić dobrze.” 😏

Nie zgadzam się z tym, oj bardzo się nie zgadzam. Uważam, że im wcześniej tym lepiej. Dla czego?

Zacznę od mojej ulubionej Marii Montessori. Według niej rozwój językowy następuje w kilku etapach:

* Do około 6 miesiąca życia, tj. zanim dziecko powiedziało pierwszą sylabę trwa okres wielkiego słuchania.

* Około 6m życia pojawiają się pierwsze sylaby.

* Około 12 m życia pojawiają się pierwsze słowa.

* Między 6 a 12 miesiąca mamy etap naśladownictwa, etap skupienia, etap ciężkiej pracy ułożenia buzi do wydania określonego dźwięku.

* Do ok. 2.5 lat dzieci mają niesamowitą zdolność przyswajania języka. I to są fundamenty na którymi budujmy naszą wiedzą i doświadczenie jako dorośli.


Wyjdźmy spoza filozofii Montessori.


Teoria okna optymalnego (Critical Period Hypothesis):

Teoria okna optymalnego sugeruje, że istnieje określony okres w życiu człowieka, podczas którego przyswajanie języka obcego jest najbardziej skuteczne i naturalne. Według niektórych badaczy, ten okres może zakończyć się około 7. roku życia, a czasami jeszcze wcześniej. Dzieci w wieku dwóch do trzech lat są uważane za szczególnie podatne na przyswajanie dźwięków, akcentów i struktury języka, co może ułatwiać im naukę wielu języków jednocześnie.


Teoria immersji językowej:

Według tej teorii, dzieci w wieku dwóch do trzech lat mogą łatwo przyswajać język obcy poprzez zaangażowanie w sytuacje, w których są narażone na nowy język w naturalnym i autentycznym kontekście, takim jak uczestniczenie w interakcjach z natywnymi użytkownikami języka. Proces ten może być podobny do tego, w jaki dzieci uczą się swojego pierwotnego języka poprzez codzienne doświadczenia i kontakt z innymi ludźmi.


Teoria aspektów biologicznych:

Niektórzy badacze uważają, że istnieją biologiczne podstawy przyswajania języka, które wpływają na zdolność dzieci do nauki nowych języków w młodym wieku. W tym podejściu, kluczową rolę odgrywają układ nerwowy i mózg, które w okresie wczesnego dzieciństwa są bardziej plastyczne i zdolne do tworzenia nowych połączeń neuronowych. W wyniku tego dzieci mogą łatwiej przyswajać różne dźwięki i wzorce językowe.


Teoria kontrastu:

Według tej teorii, dzieci w wieku dwóch do trzech lat wykorzystują swoje wcześniejsze doświadczenia z językiem ojczystym jako punkt odniesienia do przyswajania języka obcego. W miarę jak dzieci stają się bardziej świadome różnic między ich językiem ojczystym a językiem obcym, mogą zrozumieć lepiej struktury i reguły nowego języka.


Warto zaznaczyć, że proces przyswajania języka przez dzieci w wieku dwóch do trzech lat jest niezwykle złożony i różni się w zależności od indywidualnych czynników, takich jak otoczenie, interakcje z innymi, genetyka, a także indywidualne zdolności poznawcze. Dzieci w tym wieku są niezwykle plastyczne, co oznacza, że mają potencjał do szybkiego przyswajania różnych języków, jeśli są odpowiednio stymulowane i zachęcane.


Saturday, 26 November 2022

Przemyślenia (vol 1)

 

Tak naprawdę dziś chciałam się podzielić kilka przemyśleń.


„Nie zdążyłam odrobić prace”

Mój dziadek kiedyś mówił „Masz jedno zadanie – uczyć się, dlaczego tego nie zrobiłaś?” Chciałam mu powiedzieć o tym jak ja mam dużo rzeczy na głowie, umówiłam się z przyjaciółką, muszę zadzwonić, odpisać na list….. Ja byłam dzieckiem przeciążonym – śpiewałam (3 x tygodniu), chodziłam na angielski (3xtygodniu) i na sporty (2xtygodniu). Ale jakoś dawałam rady. Z kolei pewnie dla tego teraz uczę różnych grup wiekowych, potrafię przejść z śpiewaniu o kolorach do lekcji o rynkach finansowych w dziesięciu minut. Ale klucz jest w tym, że to zaplanowałam. A jak pokaże następnym razem.

Odrabianie prac domowych z dzieckiem czy też nie…

Babcia opowiadała „ Twoja mama jak była w szkole sama to wracała, jadła obiad i od razu robiła lekcji. Nie wiem co tam pisała, bo nigdy nie pytała, ale same piątki miała” I ja chciałam być jak mamą. I nie chciałam prosić o pomoc, bo to wstyd, że nie umiem. A potem czytałam o dzielniej dziewczynce, która wszystko robi sama i też taką chciałam być… A potem o kobietach sukcesu, które też same i same. A potem moje oceny w klasy 8 nagle powędrowały w dół, ponieważ trochę się pogubiłam. W skrócie moja mama w swojej kariery miała epizod nauczania fizyki przez 5 lat, 2 z któreś byłyśmy w tej samej szkoły. Co bym nie zrobiła o wszystkim meldowano. W klasie 8 dostałam się do szkoły z profilem angielskim (3xwięcej angielskiego niż w normalnej szkoły) i poczułam taaaakiej wolności. Więc sobie odpuściłam.

Nagle zaczęli mnie kontrolować - co było, czy odrobiłam, czy umiem odpowiedzieć.. jak na 15-latka to porażka i masakra jednocześnie (czy co tam mówią teraz). :) I wtedy postanowiłam, że jak będę miała kiedyś dziecko to:

1. Nie będę go do nikogo porównywać – nigdy!

2. Nie będę narzucać myśli, że ma mieć najlepsze oceny, być najlepszym dzieckiem i najgrzeczniejszym i najnajszym w ogóle.

Wiem, wiem, zaraz koleżanki ze starszymi powiedzą. Ha-ha, śmiechu warte, twoje dziecko jest w czwartej klasie ledwo. Obiecuję, że jeżeli za 3, 4 albo 5 lat, moje podejście się zmieni, to publicznie dam znać pod tym postem. :)

Ale wracając do meritum. Jak wiecie uwielbiam Montessori, Charlotte Mason i cierpię inspiracji z tych metod. Zatem opowieść. Wiadomo, ze nasze dzieci mają potrzebę akceptacji albo utwierdzanie się czy coś jest dobre, ładne, mądre. Każde dziecko jak coś zrobi same woła: „Mammoooo, a czy ładnieeee?”, a my z automatu i pędem bo zupa się gotuje i jeszcze trzeba odkurzyć przed obiadem: „Taaak, jest super.”

I tak nam zaczyna rosnąc pokolene, jak któs kiedyś fajnie nazwał - dzieci – jednorożce. One są naj wspanialsze na świecie. Idą do przedszkola i okazuje się, że cała grupa jest taka najnajsza, a potem następuje rozczarowanie…

Według Montessori, pytanie powinnyśmy odwrócić „ A czy tobie się podoba?”

Moje dziecko uwielbia rysować, oczywiście, że w tym czasie też korzystałam napisać mejle, ugotować zupę, albo posprzątać w łazience. Ale co z tym pytaniem?

Zanim rozpoczynaliśmy malowanie, ustawialiśmy przestrzeń do malowania, przestrzeń do wysychania oraz przestrzeń gdzie będzie galeria. Obrazów czasami było 2, a czasami 15. Zależy od weny.

Po każdym obrazie, oczywiście było:

„Gotowa. Podoba Ci się?”, a ja za każdym razem podchodziłam i mówiłam

„ A tobie?”

„No mi bardzo się podoba”.

„Cieszę się, że ci się podoba twoja praca. Choć teraz położymy ja do wyschnięcia, a potem powiesimy w galerii. Później porozmawiamy o niej na wystawie.”

No i tak po każdym obrazku, a jak już obrazy wisiały w galerii, to robiliśmy sobie herbatkę (patrz na zdjęciu poniżej) i opowiadałyśmy o obrazach – ja pytałam, a ona odpowiadała i opowiadała. Pytałam co tam jest (no wiecie jak to jest jak ktoś ma 2-3 lata, to czasami nie wiadomo co autor miał na myśli), czy jej się podoba, co jej się podoba. Czasami miała uwagi do własnych obrazów. Ja też wyrażałam opinii „Podobają mi się kolory, które używasz”, „Uważam, za ciekawie, że ten pies jest zielony. Dlaczego tak zdecydowałaś?” itd. I tak cały czas nawiązuję, do tego co ona narysowała, a nie jaką wielką malarką zostanie w przyszłości (co nie znaczy, że z dumą sobie o tym nie myślę) :)

Dla czego tak robiłam?

Po pierwsze maluję kiepsko, i to raczej mój małżonek jest w stanie nauczyć córki jak się robią pieski, krowy. Mi dobrze wychodzą patyczaki :) A poza tym

1. Chciałam pozostawić ją, żeby była kreatywna. Ona często nie wie co to będzie zanim zacznie, wena przychodzi jej wraz ze stawianiem kresek.

2. Byłam obok – zmień wodę, o rozlało się… no wiadomo jak to wygląda jak artysta ma 2-3 lata.

3. Chciałam, żeby wiedziała, że poświecę jej czas, ale chciałam uniknąć takich rozmów po każdej kreski, bo nigdy bym też zupy nie ugotowała.

Dla czego piszę o tym w czasie przeszłym? Obecnie ma 10 lat, sama sobie organizuje malowanie, wyciąga to co potrzebne. Czasami malujemy razem (patrz zdjęcie poniżej), kolorujemy mandale, robimy makijaż na Top Models. Nadal robimy wystawy z herbatką. :)


A jak to się ma do prac domowych?

Jest tylko jedna odpowiedź – planowanie. Te działania nauczyły ją:

* zaplanowanie pracy – co robię, jak to robię, organizacja przestrzeni;

* poczucie bezpieczeństwa – rodzic jest obok, pomaga, odpowiada wspiera jeżeli tego potrzebuję;

* poczucie samodzielności;

* czas na informacji zwrotnej – rodzic sprawdzi co zostało zrobione, czy dobrze, ale bez poczucia kontroli.


Te same zasady stosuje w nauczaniu.

Saturday, 23 October 2021

Aach te różne święta!

 

Październik to dla mnie taki magiczny miesiąc – jestem wypoczęta po wakacjach, ale praca nabiera tempa i czasami daje w kość.  🍂🍁

Świat jest kolorowy, codziennie nowe barwy. No i zaczyna się sezon na dynie. 🎃Wszędzie dynie…. A jak dynie to wiadomo, Halloween!

Przyznaję, że co roku patrzę w kalendarz i planuję różne wydarzenia. Popatrzyłam i tym razem: „Ooo jest w niedzielę, a zaraz potem jest dzień wolny. No to może nie zrobię w tym roku” - odezwało się we mnie lenistwo.

Na szczęście dzielni kursanci wyprowadzili mnie z tego stanu. Przychodzi grupa A: „Kiedy jest Halloween?”, odpowiadam, a oni „ Ok, ale kiedy robimy? Bo nie myślała Pani chyba, że nie robimy. Bo my zawsze robimy!

Grupa B mniej więcej to samo, tylko tam doszedł jeden „nowy” uczestnik. I nie wie o co chodzi. A tu zachwalają, że można się przebierać, że dobre zabawy i nawet cukierki, co się prawie nie zdarza. ( o braku nagród czy ocen napiszę innym razem)

Jak jest potrzeba, to trzeba ją spełnić. Więc oczywiście, że

będzie!

Przy okazji zahaczymy kolejnego święta: Guy Fawkes Day!🎆🎇 Bo kto powiedział, że tylko jedno święto na raz, a Halloween odbędzie się w tym dniu.


A tak, w ogóle, wiecie, że codziennie jest święto jakieś? Jestem przekonana, że gdybym dobrze poszukała, to znalazłabym nawet dzień samotnej skarpetki.

Świętujmy zatem!

Co daje takie świętowanie? Innej perspektywy, ciekawostki z życia, różnorodność podczas zajęć i trochę zabawy. A jak mówią w języku language:

„All work and no play makes Jack a dull boy!”


Do zobaczenia!